Gwizdanie, mierzenie wzrokiem, wulgarne komentarze, niechciany dotyk. Bo ma krótkie spodenki, bo jedzie na rowerze w sukience, bo akurat stoi obok w autobusie. Czy kobieta albo dziewczyna ma latem nosić worek pokutny, by nie narażać się na niepożądane reakcje?
Nie chcę generalizować, ale daję głowę, że ogromna większość kobiet wie, co mam na myśli.
W porę się zreflektowałam i w trzecim zdaniu tego tekstu napisałam „nie narażać się” zamiast „nie prowokować”. Kultura gwałtu do tego stopnia nas nie tylko osacza, ale też piętnuje, że same uwierzyłyśmy, że nasz ubiór może być, tfu tfu, prowokacją.
Ostatnio złapałam się na tym, że przed spotkaniem z koleżanką w upalne popołudnie, zastanawiałam się, czy krótkich spodenek nie zamienić na dżinsy, skoro będę wracać po zmroku. O tym, że od razu zaplanowałam trasę powrotu, wybierając tę najbezpieczniejszą, nie wspomnę. No i buty, wygodne, gdyby trzeba było uciekać.
Czy kiedykolwiek zostałam napadnięta i jestem przez to wyczulona? Nie, nigdy w życiu. Ale niejednokrotnie doświadczyłam niechcianych zaczepek. Poza tym sądzę, że jako kobieta w wielkim mieście wykształciłam w sobie pewne naturalne instynkty. I wiem, że nie jestem w tym odosobniona.
Według oficjalnych statystyk aż 87 proc. Polek doświadczyło jakiejś formy opresji seksualnej. Pod tym pojęciem kryje się nie tylko gwałt, ale też zaczepki słowne czy uporczywe wypatrywanie się.
Kilka lat temu, w samym środku lata, do redakcji WO napisała czytelniczka, która żaliła się, że na jednym z warszawskich przystanków autobusowych kobiety są notorycznie molestowane przez pewnego mężczyznę. Jestem pewna, że wiele kobiet wolało przejść jeden przystanek niż narazić się na to nieprzyjemne i stresujące spotkanie. To też potwierdzają badania – kobiety wolą nadłożyć drogi, by tylko uniknąć potencjalnie nieprzyjemnych i niebezpiecznych sytuacji.
Jeden z wrocławskich aquparków raz w tygodniu w określonych godzinach otwiera saunę tylko dla kobiet, co także stało się efektem nieprzyjemnych incydentów z molestatorami, do których miało tam dochodzić. Dodam, że w tym samym aquaparku w ubiegłym tygodniu zgwałcono dwunastolatka w toalecie.
Pytanie, co dalej. Komunikacja tylko dla kobiet? Seanse w kinie tylko dla kobiet (pamiętam też list czytelniczki, która opisywała molestowanie seksualne, jakiego doświadczyła na sali kinowej)?
Nie, proponuję pracę u podstaw. Najpierw solidna edukacja seksualna dzieci od najmłodszych lat. Nauka tego, czym są granice. Następnie walka z seksizmem w przestrzeni publicznej, jej przejawem są np. wulgarne billboardy. Dalej: traktowanie poważnie przez policję wszelkich zgłoszeń dotyczących molestowania seksualnego i może wprowadzenie na wzór kilku europejskich krajów odpowiedniego prawodawstwa. A z pracy, ktorą można wykonać na własnym podwórku - piętnowanie seksistowskich dowcipów.
Kultura gwałtu kwitnie, szczególnie latem i warto wreszcie na poważnie zająć się tym problemem.
Kultura gwałtu wpływa na nasze, kobiet, zachowania i wybory. Uprzykrza nam życie, ale też ściąga na nas niebezpieczeństwo.
Tymczasem, gdyby któraś z nas nie chciała czekać aż zmieni się świat, Centrum Praw Kobiet przygotowało bezpłatne szkolenie „STAND-UP – Jak reagować na molestowanie seksualne w przestrzeni publicznej – metoda 5D”. Szkolenie realizowane jest w ramach kampanii L’Oréal Stand Up – Razem przeciwko molestowaniu ulicznemu. Odbędzie się w Warszawie w sobotę, 30 lipca. Aby wziąć udział w warsztacie należy wypełnić formularz dostępny pod tym linkiem.
|