wyborcza.pl
  Otwórz w przeglądarce  
         
     
   
     
  Komentuje: Piotr Głuchowski, 
reporter "Wyborczej" i autor kryminałów  (najnowszy pt. „Alert" już do nabycia m.in. przez Kulturalnysklep.pl).
 
 

Tydzień temu w ramach niniejszego przeglądu opinii Grzegorz Wysocki pisał o polskich Pinokiach politycznych: „Opowiedz mi bajkę o swoim Pinokiu, a powiem ci, (…) które gazety czytasz". Tym, co nie znają tamtego tekstu, streszczam w jednym zdaniu: tygodnik „Sieci" umieścił na okładce Donalda Tuska z długim nosem, zaś tygodnik „Newsweek" (w tym samym czasie) identycznie sportretował premiera, prezesa PiS i szefa TVP Jacka Kurskiego. 

20 maja „newsweekowy" Pinokio zwrócił się wprost do Pinokia „sieciowego" (na Twitterze): „Panie @donaldtusk dość kłamstw. Pana rząd chciał importu gazu z Rosji do 2037 roku. To nie Premier z PiS spotykał się ze zbrodniarzem. Prośba, aby Pan nie przeszkadzał w budowaniu silnej i suwerennej Polski".

Ten wart przeanalizowania "tweet o kłamstwie" bezpośrednio dotyczy konferencji Tuska z 18 maja, na której były premier stwierdził, że „import rosyjskich produktów do Polski wzrósł między styczniem a marcem [tego roku] o prawie pięć miliardów złotych". Tusk oparł się tutaj na ogłoszonym ciut wcześniej raporcie GUS pt. „Obroty [polskiego] handlu zagranicznego według krajów". Czytamy w nim, że w styczniu 2022 wartość importu z Rosji wyniosła 7,5 mld zł, w lutym – 9,5 mld, w marcu – 12,2 mld. 

Ogólny import Polski w pierwszych trzech miesiącach roku (nadal dane GUS) wyniósł 391 mld zł. To znaczy, że (jeśli dobrze liczę) import z Rosji stanowi 7,4 proc. całości. Dużo? Jak dla mnie – dużo. Piszę na tych łamach, że Rosję trzeba i można „zagłodzić" sankcjami, więc oczywiście chciałbym, aby nasza wymiana handlowa z tym krajem była możliwie bliska zera. Jednak Polska to wolny kraj – jeżeli ludzie chcą pić Stoliczną pod sok brzozowy i zakąszać kawiorem astrachańskim, nikt im nie może zabronić, choć w obecnej sytuacji należałoby się od takiej konsumpcji dla przyzwoitości wstrzymać. 

A na serio: sztabowcy Tuska zwrócili mu uwagę na tę konkretną tabelę GUS, ponieważ od miesiąca TVP, Polskie Radio i inne media prorządowe snują opowieść, jak to rząd PO-PSL uzależniał nas od Rosji, jak Tusk spacerował z Putinem po sopockim molo, jak zacieśniał współpracę z mordercą. Tuskowe słowa sprzed lat: „Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie »nie« inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji" pojawiają się niemal w każdym wydaniu „Wiadomości" TVP o 19.30 tak samo, jak wcześniej jego fraza „für Deutschland" i „danke für alles", której bezustanne cytowanie stało się nawet powodem upomnienia udzielonego telewizji publicznej przez KRRiT

Propagandowa „operacja Rusek" 

Sytuacja zmienia się bardzo szybko (historia jakoś generalnie nam przyspieszyła) i teraz, kiedy wszyscy naoglądali się rosyjskich bestialstw w Ukrainie, Jacek Kurski (a może sam Jarosław Kaczyński) doszedł do wniosku, że figura Tuska jako niemieckiej marionetki była dobra na poprzednim etapie zohydzania postaci lidera opozycji, dziś czas na Tuska-Ruska.  

W ramach „operacji Rusek" dowiadujemy się, że „Donald Tusk chciał sprzedać Lotos Rosjanom", w związku z czym dziennikarz Polskiego Radia Jarosław Popek postuluje powołanie sejmowej komisji śledczej ds. kontaktów byłego premiera z Moskwą

Bez względu na to, czy taka komisja powstanie (raczej – nie), „bliskie kontakty Donalda Tuska z Władimirem Putinem będą się za nim ciągnąć już do końca jego politycznej kariery" – prorokuje serwis wPolityce.pl i przypomina po raz enty, że „rosyjskie media pisały o Tusku per »nasz człowiek« w Warszawie"

Piąta kolumna Putina?  

Teraz weźmy się za drugą część tweeta premiera – prośbę, by „nie przeszkadzać w budowaniu silnej i suwerennej Polski". To też jest zorkiestrowane z przekazem mediów prorządowych. Brzmi on: „Mamy rekordowy na tle Europy wzrost PKB, nasza armia rośnie, ludziom żyje się coraz dostatniej, jednak  opozycja uznała, że im gorzej dla Polski, tym lepiej dla niej, więc sypie w tryby piach". Ten zestaw tez podpierany jest dziesiątkami materiałów o szczęśliwych emerytach, nowych czołgach i inwestycjach oraz o plujących na to wszystko jadem „totalnych zdrajcach sprawy polskiej". Zdrajcami tymi są przede wszystkim europosłowie opozycji, którzy poparli lub nie głosowali przeciw rezolucji PE zakładającej zamrażanie funduszy unijnych (KPO) dla krajów, które – zdaniem Komisji Europejskiej – łamią praworządność. 

Była premier Beata Szydło ujmuje to na Twitterze tak: „Polska ofiarnie pomaga milionom ukraińskich uchodźców oraz wspiera walczącą Ukrainę. Jak na to reagują posłowie do PE? Wydają rezolucję wzywającą KE do dalszego blokowania KPO dla Polski, a nawet do odbierania innych środków. Walka przeciw Polsce to działanie na rzecz Putina!".

I w ten sposób wszystko nam się ładnie w tej opowieści połączyło: rząd PO-PSL wpychał nas w łapy Moskwy, a teraz opozycja (czyli ci sami ludzie) przeszkadza w rozwoju kraju, co znów jest na rękę Moskalom. Stąd blisko już do stwierdzenia, że anty-PiS to piąta kolumna Putina. I to stwierdzenie pada, raz wprost, a raz jakby bokiem, lecz wystarczająco jasno. 

„TVP zniszczenia, cierpienie i śmierć ludzi w Ukrainie wykorzystuje jak scenografię do spektaklu. Widzowie mają z niego wyjść z przeświadczeniem, że tragedię Ukraińców zgotował nie tylko Putin, ale też m.in. polska opozycja i Unia Europejska" – pisał w „Newsweeku" już ponad miesiąc temu Mariusz Kowalczyk

Od tego czasu narracja owa jedynie uległa wzmocnieniu. Na froncie walki ze złem po jednej stronie stoją bohaterscy Ukraińcy, politycy PiS, Amerykanie i świadoma część społeczeństwa polskiego, a po drugiej Moskale, zblatowani z nimi Niemcy (Nord Stream, Schröder, nie chcą posłać broni), wreszcie nieco szerzej – cała europejska liberalna lewica, czyli „eurokołchoz", i na koniec – polska opozycja. 

Perspektywa trzeciej kadencji 

Cały ten storyline – Tusk to ruski kret, a opozycja to Targowica/jurgieltnicy/agenci – nie jest głupio skonstruowany. Opiera się na dwóch filarach. PiS i bracia Kaczyńscy osobiście są i byli – retorycznie – zawsze bardziej antyrosyjscy niż polityczna średnia. Jarosław nawet w działaniach o. Rydzyka widział kremlowskie paluchy, Lech zasłynął frazą „Dziś Gruzja, jutro Ukraina (…), a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Historia jak na razie przyznaje mu rację. 

Drugi filar to faktycznie zauważalne sprzężenie części polskiej opozycji z tą częścią europejskich elit (i europosłów), która widzi Polskę jako miejsce, gdzie przez stolicę „maszeruje 60 tysięcy faszystów", gdzie gwałci się prawa osób LGBT, gdzie sądy orzekają zawsze po myśli władzy itd. Z tych i innych powodów, mimo naszej heroicznej postawy wobec Ukraińców, „nie dostaliśmy jeszcze grosza rekompensaty ze strony UE" – taki przekaz suflują codziennie TVP i rozgłośnie Polskiego Radia.  

A dlaczego nie dostaliśmy? Michał Karnowski (wPolityce.pl) odpowiada: Tusk i Unia chcą „zagłodzić Polaków, by wreszcie porzucili Prawo i Sprawiedliwość". 

Innymi słowy: eurokraci nie ślą oczywiście należnych pieniędzy na Wisłę, bo te  – nie daj Boże – pomogłyby PiS-owi zdobyć trzecią kadencję. Karnowski wali wprost: „Odblokowanie (…) głównych funduszy nowej perspektywy budżetowej to wyzwanie dla polskiej gospodarki i polityki fundamentalne. (…) Wszyscy słusznie czują, że tutaj właśnie rozstrzyga się przyszłość rządów w Polsce". Jeżeli przełamiemy opór wrogów Ojczyzny, „szeroko otworzy się perspektywa trzeciej kadencji dla obozu Jarosława Kaczyńskiego".  

Oczywiście ten storyline pomija wieloletnią przyjaźń PiS z putinowcem Viktorem Orbánem czy przyjmowanie z honorami w Warszawie innej moskiewskiej marionetki – Marine Le Pen, wreszcie bratanie się z fanem Putina Matteo Salvinim. Pomija osobiste wyprawy Mateusza Morawieckiego do Mińska i zapraszanie białoruskich firm na warszawską giełdę.

Tym niemniej opozycja znowu została wepchnięta przez PiS w sprytnie zastawioną pułapkę. Z jednej strony nie ma szans w licytacji na antyrosyjskość i proukraińskość. W TVP na okrągło widzę Andrzeja Dudę w braterskim uścisku z z Wołodymyrem Zełenskim, a Donalda Tuska w uściskach z Putinem. 

Z drugiej strony anty-PiS musi/powinien poprzeć starania o pieniądze, których potrzebujemy jak zawsze, a które rząd wykorzysta przed wyborami tak, aby się przełożyły na głosy. Czy opozycja ma na to wszystko odpowiedź? Ma własny, lepszy storyline? 

Odpowiedzcie Państwo sami.

 
 

Podziel się  tym newsletterem ze swoimi znajomymi.

Podoba Ci się ten newsletter? Możesz zapisać się na wiele innych. Do wyboru m.in. Optymistyczny Michała Nogasia, zwierzęcy, ekologiczny czy zdrowotny. Wybierz i trzymaj rękę na pulsie!
Zapisz się >>

 
 
 
 
  Newsletter wysłany na zamówienie użytkownika przez Agorę Spółkę Akcyjną z siedzibą w Warszawie, 00-732 Warszawa, ul. Czerska 8/10, wpisaną do rejestru przedsiębiorców prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy, Wydział XIII Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 59944, kapitał zakładowy w wysokości: 46.580.831.00 zł, wpłacony w całości, NIP 526-030-56-44, adres serwisu korporacyjnego www.agora.pl. Wszelkie zapytania i uwagi dotyczące Newslettera proszę kierować pod adres: pomoc@wyborcza.pl. W celu rezygnacji z newslettera, użyj tego linka