|
Dzień dobry,
nie chciałbym Państwa bardziej niepokoić, ani dramatyzować, ale tak trudnej i niebezpiecznej sytuacji jeszcze nie było. W środę mieliśmy w Polsce rekordowo dużo nowych przypadków koronawirusa - blisko 30 tys. To najwyższy wynik od początku pandemii i o prawie 5 tys. więcej zakażeń niż jeszcze tydzień wcześniej. Liczba zgonów przekroczyła 50 tys.
W szpitalach trzeszczy, zajęte są łóżka i respiratory. Zakażonych przybywa każdego dnia w całej Polsce, a największym problemem jest dziś brak personelu medycznego. Bo łóżka można dostawić, tlen doprowadzić, ale ktoś musi zająć się pacjentem.
Już co trzeci wynik testu w Polsce jest pozytywny, co potwierdza, że nie mamy kontroli nad tym, jak rozprzestrzenia się wirus. Żeby uznać, że pandemia jest pod kontrolą, wynik pozytywnych testów nie powinien przekraczać 5 proc. W Polsce to 30 proc.
Zaczyna u nas przeważać brytyjska mutacja wirusa (to już nawet 70-80 proc. wyników), która jest bardziej niebezpieczna i zaraźliwa, coraz więcej pacjentów trafia do szpitala w ciężkim stanie, prosto pod respirator.
W tej fali pandemii COVID-19 jest coraz groźniejszy także dla dzieci, również tych najmniejszych, które wcześniej poważnie nie chorowały, a teraz trafiają pod respirator.
Choć premier Morawiecki zapewnia, że „wyprzedzamy bieg wydarzeń”, to nie da się ukryć, że system ochrony nie jest dobrze zorganizowany. Wciąż mamy poczucie chaosu, niepewności, a słowo „porażka” słychać już nawet w obozie władzy. Dziś mamy poznać decyzje w sprawie nowych restrykcji i obostrzeń, ale podobnie jak w wielu wcześniejszych sytuacjach, trudno zakładać, że będą to rozwiązania, które nas uspokoją, które da się rozsądnie wytłumaczyć, które sprawią, że poczujemy się bezpiecznie.
Nadzieją są oczywiście szczepienia, które mają przyspieszyć (w najbliższych tygodniach do Polski powinno dotrzeć 7 mln dawek), ale tak naprawdę najwięcej zależy teraz od nas, od naszych zachowań. To my mamy najskuteczniejsze narzędzia do walki z koronawirusem – maseczki, dystans i dezynfekcję.
|
|