W lipcu psy zagryzły 48-latka w gminie Jeziorzany w województwie lubelskim. W sierpniu pies zagryzł starszego pana pod Hrubieszowem. W zeszłym roku, też rottweilery, zabiły 10-miesięczne dziecko.
Kogo i dlaczego atakują psy?
To tylko przypadki śmiertelne. A ile jest pogryzień, które kończą się bolesnymi obrażeniami? Przeanalizowały to naukowczynie Izabela A. Wierzbowska (z Uniwersytetu Jagiellońskiego), Magdalena Hędrzak (Uniwersytet Rolniczy w Krakowie), Aimee G. Tallian (Norweski Instytut Badań nad Przyrodą) i Sayantani M. Basak (Uniwersytet Jagielloński), a wyniki prezentują w pracy opublikowanej w sierpniu. Pod uwagę wzięły setki przypadków pogryzień człowieka przez psa w Polsce w latach 1994-2018 opisywane przez media, a także dane o szczepieniach przeciwko wściekliźnie podawanych po narażeniu na kontakt z chorobą.
Dostajemy w ten sposób solidną porcję danych statystycznych. Tylko w latach 1999 - 2014 79 964 osób musiało być zaszczepionych po narażeniu na kontakt ze wścieklizną. Częściej dochodziło do pogryzień w miastach niż na wsiach, częściej atakowani byli mężczyźni niż kobiety. Najczęściej ofiarami są dzieci, wykryto też zależność - dość oczywistą - że często gryzione są dzieci, które wykazały zainteresowanie psem. Widać nie każdy wpaja najmłodszym starą zasadę, że nie głaszczemy obcych psów, ani nie głaszczemy psów bez pytania o zgodę właściciela. Choć aż w 42 proc. przypadków dzieci znały psy, które je ugryzły. Często - co znów nie zaskakuje - dochodzi do tego, gdy pies bronił miski - to wydaje się kolejna oczywistość, ale jak widać nie dla wszystkich: nie przeszkadzamy psu w jedzeniu.
Najczęściej dochodzi do pogryzień przez psy luzem wałęsające się bez opieki (17 proc.), psy które same uwolniły się z uwięzi (11 proc.), rzadziej dochodzi do pogryzień na terytorium bronionym przez psa, np. podwórku (8 proc.).
Podsumowanie nie wygląda źle. Jak podaje WHO na świecie rocznie ofiarami psów pada 10 mln ludzi, tylko w USA to ok. 4,5 mln osób, czyli 1,5 proc. populacji. W Polsce dochodzi do 13 pogryzień na 100 tysięcy mieszkańców rocznie. Współczynnik ten jest u nas wyjątkowo niski, porównywalny np. z Botswaną. Bliżej nas, np. w Hiszpanii wynosi 71 (na sto tysięcy mieszkańców), w Szwajcarii 180, w Holandii 830, w USA 107, a w Wielkiej Brytanii aż 1873 zaatakowane osoby na sto tysięcy mieszkańców.
Mieszańce i owczarki najgroźniejsze
Skąd takie różnice? Niestety, nie stąd, że nasze psy są lepiej ułożone, a Polacy to bardziej odpowiedzialni opiekunowie. Autorki pracy sugerują, że w Polsce pogryzienia są znacznie rzadziej zgłaszane, bo nie mamy dobrego systemu ich raportowania. Odnotowywane są tylko poważne pogryzienia, powodujące duży uszczerbek na zdrowiu, w rzeczywistości ataków na ludzi jest o wiele, wiele więcej, tylko nikt nie zbiera o nich danych.
No i w końcu to, co dla wielu wydaje są najciekawsze: czy są rasy bardziej agresywne od innych? Z danych zebranych przez polskie naukowczynie wynika, że najczęściej gryzły mieszańce (31 proc), na drugim miejscu były owczarki niemieckie (22,7 proc.), dalej American Staffordshire Terriery (15,5 proc.), American Pit Bullterriery (6.37proc.), Rottweilery (6 proc.). Choć i tu autorki badania zwracają uwagę, że owczarki są łatwo rozpoznawanymi psami i dlatego mogły być częściej wskazywane przez ofiary. I znów kłania się brak dokładnych danych.
W Polsce nikt nie przejmuje się tym, że psy wciąż gryzą ludzi. Czasami niestety na śmierć.