Natalia Waloch
dziennikarka Wysokich Obcasów

Ta złość wzbierała we mnie od dawna, a wykorkowała w ostatnich dniach wraz z awanturą o to, co wiedział, a czego nie wiedział Jan Paweł II i jaką ponosi odpowiedzialność za tuszowanie pedofilii w Kościele. Dziki rejwach, jak się podniósł nie jest niczym nowym, żyjemy wśród takich awantur od paru lat, ale ta – nazwijmy to na wyrost – debata uświadomiła mi z całą mocą, jak bardzo w swojej zbiorowości jesteśmy infantylni i zupełnie nie rozumiemy, czym jest dyskusja.

Rozmowa w naszym pojęciu ma sens tylko wówczas, gdy kończy się pognębieniem przeciwnika. Jedynym akceptowalnym finałem dyskusji jest adwersarz rzucony na kolana, który przyznaje nam rację i odszczekuje to, co głosił wcześniej. Albo przynajmniej spisany na koniec protokół ustaleń: my wam przyznamy, że może i wiedział o pedofilii, ale wy przyznajcie, że miał wybitne zasługi dla obalenia komunizmu.

Oczekujemy, że dyskusja skończy się jakiegoś rodzaju definitywnym rozstrzygnięciem. Coś zostanie ustalone ponad wszelką wątpliwość i wszyscy będziemy musieli się co do tego zgodzić. Jeśli nie, walka będzie trwać. Tak wygląda nasza debata publiczna od lat, zarówno ta w Sejmie, w mediach tradycyjnych i społecznościowych oraz ta prowadzona przy stołach w polskich domach.

Tu przypomina mi się coś, co lata temu powiedział mi znajomy terapeuta: że dojrzałość to zdolność do ambiwalencji, umiejętność wytrzymywania dyskomfortu, jaki za sobą niesie nierozstrzyganie spraw. W mikroskali musimy to przerobić wobec swoich rodziców. Najczęściej trzymamy ich w sercach jako pomniki: mamusia jest najlepsza na świecie, nic złego nie można o niej powiedzieć. Albo też, zauważywszy, że bliscy sporo spraw zawalili, potępiamy ich w czambuł: był nieobecnym, toksycznym, przemocowym ojcem, wszystkie moje problemy są przez niego. Oczywiście niektórzy z nas miewają ojców i matki, o których nie sposób powiedzieć nic dobrego, większość jednak jako rodzice robiła zarówno dobre, jak złe rzeczy. Dojrzałość to umiejętność powiedzenia: matka była zimna i mam do dziś problemy z powodu braku czułości z jej strony, ale nauczyła mnie, jak być niezależnym człowiekiem/ojciec był nieobecny i nie mogłem na niego liczyć, ale trzeba mu oddać, że był odpowiedzialny i zaharowywał się, żeby nam niczego nie brakowało.

Te słowa wracają do mnie z każdą kolejną polityczną awanturą, w której skłócone polskie plemiona próbują zmusić się nawzajem do przyjęcia własnej perspektywy. Nie ma miejsca na to, by powiedzieć: papież jednocześnie był nonkonformistą w grze z komunistami i uwikłanym w obrzydliwe zbrodnie funkcjonariuszem instytucji, której przewodził. Transfery socjalne to może nie najlepszy sposób na zastępowanie usług publicznych, ale 500 plus to pierwsza od lat realna pomoc dla rodzin. Polacy mają najwięcej drzewek w Jad Waszem, ale mają na koncie też Jedwabne i pogrom kielecki. Armia Krajowa bohatersko walczyła o Polskę, ale byli AK-owcy, za których należy się wstydzić.

Jesteśmy jako społeczeństwo niedojrzali do ambiwalencji. Nie rozumiemy też, że dyskusja nie jest walką na ringu, gdzie zwycięzca musi być jeden, a zwycięstwo ewidentne. Że wartość debaty to wymiana myśli, dowiedzenie się, co sądzi druga strona, czasem - może nawet często - poznanie refleksji i argumentów, z jakimi nie mielibyśmy szansy się zetknąć w swoim kółku potakiwaczy. Nie rozumiemy, że to cała seria rozciągniętych w czasie małych i dużych, szalenie poważnych i bardziej błahych rozmów sprawia, że niektórzy z nas czasem zmieniają zdanie albo – pewnie częściej - nieznacznie tylko je korygują, co jednak sprawia, że nam do siebie bliżej. Że zakończenie dysputy bez rzucenia przeciwnika na deski czy bez jednoznacznego rozstrzygnięcia problemu nie oznacza niczyjej porażki.
Jestem przekonana, że wszyscy na tym przegrywamy.

ZDROWIE PSYCHICZNE

Psychiatra: Przeciętny człowiek mało wie o swoim mózgu. Często eksploatuje go w sposób rabunkowy
Przychodzą do mnie ludzie przeciążeni pracą, zmęczeni intelektualnie i emocjonalnie. Koncepcja, że można żyć wyłącznie pracą, po prostu się nie sprawdza. Świadczą o tym osoby, które do mnie trafiają.
CZYTAJ WIĘCEJ

PORTRETY KOBIET

PORADNIK PSYCHOLOGICZNY

BYĆ RODZICEM

FRAGMENTY KSIĄŻEK

Podobał Ci się ten newsletter?
Oceń go i udostępnij znajomym

Poznaj więcej wciągających newsletterów
ZAPISZ SIĘ
Wszystko, co ważne, miej zawsze pod ręką
Pobierz naszą aplikację Wyborczej i czytaj wygodnie. Powiadomimy Cię o pilnych wydarzeniach na świecie, w Polsce i w Twoim mieście.
Pobierz w Google Play     Pobierz w App Store

Nadawcą tej wiadomości jest Agora S.A. (wydawca Wyborcza.pl) z siedzibą w Warszawie, ul. Czerska 8/10 (00-732), zarejestrowana w rejestrze przedsiębiorców KRS prowadzonym przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS za nr 59944, kapitał zakładowy 46.580.831,00 PLN – wpłacony w całości; NIP 526-030-56-44. Adres internetowy serwisu korporacyjnego www.agora.pl.
Wiadomość przeznaczona jest wyłącznie dla subskrybentów newslettera psychologicznego serwisu Wyborcza.pl w związku ze świadczoną na ich rzecz usługą. Jeżeli otrzymałeś ją przez pomyłkę i nie subskrybujesz wspomnianego wyżej newslettera, prosimy o poinformowanie nas o tym fakcie na adres pomoc@wyborcza.pl.
W celu rezygnacji z newslettera psychologicznego, użyj tego linka lub skontaktuj się z naszym biurem obsługi klienta na adres pomoc@wyborcza.pl. Dezaktywacja tym linkiem nie powoduje automatycznego wypisania się z Twoich pozostałych newsletterów oraz informacji o wybranych materiałach w serwisie, dostępnych w ramach Twojego pakietu, jeśli jesteś prenumeratorem serwisu Wyborcza.pl. W przypadku pytań lub wątpliwości prosimy o kontakt na adres pomoc@wyborcza.pl.